Autor / Wiadomość

Singel made in Poland

Sen
Moderator



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 6:17, 28 Kwi 2006     Temat postu: Singel made in Poland


Magdalena Rybacka napisał:
Stara panna made in Poland


"Najpiękniejszym zawsze najtrudniej było znaleźć sobie męża" / AFP


Jako dziewczynka starałaś się nie siadać na rogu stołu, bo mama mówiła, że zostaniesz starą panną. Na weselu koleżanki ze studiów złapałaś welon, ale chociaż minęło już pół roku nadal nie masz faceta. Czyżby mama miała rację?

Twoja przyszłość według polskich standardów nie wygląda różowo. Wylądujesz w kawalerce, otoczona kotami, kadzidełkami i muszlami, a na wakacje będziesz jeździć do sanatorium. Albo pozostaniesz z rodzicami, którzy będą ci wypominać, że pozbawiłaś ich zaszczytnego tytułu dziadków. Będziesz się ubierać ekstrawagancko, a ostatnie dni spędzisz w domu starców. Pora pogodzić się z tym, że jesteś starą panną!

Historia czarnego PR-u
Myli się ten, kto myśli, że kwestia staropanieństwa w dzisiejszym na wpół wirtualnym świecie to przeżytek. Najgorzej sprawa ma się na polskiej prowincji, gdzie stara panna nijak nie wpisuje się we wzorzec rodziny. Wywodzi się on jeszcze ze staropolskiej kultury, której centrum stanowił dworek szlachecki. Życie podporządkowane było przyrodzie, która dawała plony. Ród, aby przetrwać, musiał mieć kontynuację, a do tego potrzebna była kobieta. Przez wieki zarezerwowana była dla niej rola białogłowy posłusznej mężowi i matki jego dzieci. Ewentualnie zostawał jeszcze klasztor. Innej opcji nie przewidziano. Aż do początku XIX wieku, gdy do obiegu weszło określenie "stara panna" i stało się piętnem. Jego nosicielka charakteryzowała się zwykle jakimś defektem urody.

Ale zdarzały się też piękne stare panny. Mieczysław Rościszewski w "Podręczniku życia praktycznego dla dziewic polskich wszelkich stanów" tak tłumaczył problem staropanieństwa urodziwych dam: "Najpiękniejszym zawsze najtrudniej było znaleźć sobie męża. Otaczają je liczni wielbiciele, a ten, który decyduje się prosić je o rękę, bardzo często znajduje się w nader trudnej pozycji. Niebezpieczną jest rzeczą posiadać to, co każdy posiadać pragnie." Czyli tak źle i tak niedobrze.

Literatura, jeśli już mówiła o starych pannach, to w kontekście ujemnym. Boy-Żeleński w swoich "Słówkach" wspomina, że krakowskie "więdnące pannice w oczekiwaniu na męża latami oprowadzane były przez matki po Plantach". Dopiero rewolucja obyczajowa lat 60. przełamała krzywdzący stereotyp. W PRL-u Polka na podobieństwo kobiety radzieckiej była przodownikiem pracy, a starymi pannami zostawały zwykle działaczki społeczne i aktywistki partyjne. U schyłku komuny nikt nie myślał o starych pannach - bardziej zawracano sobie głowę tym, w której kolejce się ustawić. Teraz TYLKO co dziesiąty Polak uważa, że pojęcie starej panny już nie istnieje.

W mieście lepiej
Urbandictionary. com tak definiuje starą pannę: "niezamężna kobieta w podeszłym wieku, zwykle wariatka". Do tej regułki można jeszcze dodać: zgorzkniała dewotka, która przeżywszy w życiu rozczarowania, zamyka się w swoim świecie, niemiła i pedantyczna. O ile na Zachodzie ten stereotyp zniknął zupełnie, w Polsce nadal pokutuje.

Jola po studiach wróciła do swojego rodzinnego miasteczka (23 tys. mieszkańców, biblioteka, przychodnia, kościół i Dom Kultury). Od pewnego czasu wpadają do niej z wizytą jacyś starsi i mali faceci. Skąd to nagłe zainteresowanie? Otóż babcia Joli postanowiła ją wyswatać z którymś z okolicznych niedobitków. "Czemu ludzie patrzą na mnie przez pryzmat tego, czy mam obrączkę i jakim prawem posiadanie narzeczonego podwyższa moją wartość?" - pyta Jola.

We wsi X, niemłoda panna, która dobrowolnie rezygnuje z poślubienia jednego z lokalnych byków rozpłodowych, traktowana jest jak wybrakowana. Większym autorytetem od niezamężnej nauczycielki języka angielskiego z własnym domem i samochodem we wsi Y cieszy się bezrobotna i samotna matka. Ta pechowa lafirynda przynajmniej ma dziecko, które na starość poda jej szklankę wody.

W publicznym dyskursie często wymiennie używa się pojęć: stara panna, feministka, lesbijka. Największym marzeniem autorki blogu Starapanna jest wyprowadzenie się od rodziców. Pozostaje w związku z fajtłapowatym narzeczonym, a jej mama ma obsesję na punkcie wesel i namiętnie ogląda kasety VHS ze ślubów.

Singel jest poprawny politycznie
Amerykanki uśmiałyby się, słysząc, jakie kompleksy mają niezamężne Polki w średnim wieku. W czasach, gdy małżeństwo jest passe, stare panny powinny być trendy.

Magdalena Rybacka


Ile lat musi upłynąć aby singel był odbierany jako pojedyncza osoba, która wybrała normalne spokojne życie bez ładowania się w toksyczne związki?
Pojedynczy to ktoś kto realizuje siebie po swojemu, robi to co chce. Przecież to jest prawidłowy wybór. Pozytywnie kojarzą mi się osoby, które nie robia nic na siłę "bo wszyscy tak robią". Dla mnie to odwaga bycia sobą.

Co o tym myślicie ?
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 23:37, 29 Kwi 2006     Temat postu:


Sen, jestem singlem, ale nie wiem, czy mogę powiedzieć, że wybrałam samotność. To raczej samotność wybrała mnie Confused Niestety, tak jest w przypadku wielu samotników. Bardzo bym chciała spotkać takiego, który jest autentycznie szczęśliwy. Owszem, odniosłam jakieś tam życiowe sukcesy, ale należę do osób, które lubią z kimś dzielić radość. Również problemy łatwiej rozwiązywać we dwójkę.
Parę dni temu moja od niedawna dorosła córka wyjechała za granicę. Nie jest mi łatwo bez niej i nie mam przed kim się wypłakać...
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Nie 6:16, 30 Kwi 2006     Temat postu:


Rozmawiamy o marzeniach czy realnym życiu ? Bo to dwie zupełnie różne sprawy. Całe życie byłam otoczona rodziną, nawet teraz nie mieszkam sama a nigdy nie miałam komu się wypłakać. Zacisnęłam zęby i przetrzymałam to czego samotnie nie da się przejść. Przeszłam, jestem coraz bardziej rozgoryczona, bo nie widzę rozwiązania, bo w najdramatyczniejszych momentach nie miałam do kogo zwrócić się po otuchę. Rodzina to dla mnie były cztery osoby które należało utrzymać z jednej pensji. Czym się różniłam od singla ? Tym że on wiedział, że jest sam, że mógł decydować nie oglądając się na kogokolwiek a ja teoretycznie nim nie byłam, miałam gorzej bo odpowiadałam za utrzymanie kilku osób. Mogę się zastanawiać czy było warto i tylko tyle mogę. Praktyka to czarny scenariusz a w najgorszych momentach wirtualni ludzie zrobili dla mnie więcej niż rodzina.
Z mojego punktu widzenia singel to ktoś kto miał o niebo łatwiej niż ja. Obecnie prawie jestem singlem, prawie.
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 13:35, 30 Kwi 2006     Temat postu:


Widzisz, ja akurat mam obok siebie wspaniały wzorzec rodziny - moich dwóch braci, ich żony i dzieci. Tak się złożyło że jedno i drugie małżeństwo zostało przez los wystawione na ciężką próbę (w jednym wypadku była to długoletnia choroba i śmierć dziecka). Obie rodziny wyszły z tej próby zwycięsko - uczucie nie tylko przetrwało, ale jeszcze się umocniło. Mam też samotną przyjaciółkę, która, zdawałoby się, odniosła życiowy sukces - skończyła 4 fakultety, jest na kierowniczym stanowisku, publikuje, cieszy się poważaniem, nie ma problemów finansowych. I teraz, w czterdziestym roku życia, uświadomiła sobie, że jej na tym wszystkim nie zależy. Żałuje, że nie ma dzieci, nie będzie miała wnuków, boi się samotnej starości.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Nie 14:18, 30 Kwi 2006     Temat postu:


Ma tylko czterdzieści lat i może mieć dziecko.
Najukochańsze i najcudowniejsze pod słońcem.

Przypomniałaś mi rozmowę sprzed kilku dni z kobietą, która schorowana po wyrzuceniu nieciekawego faceta urodziła przecudowna córeczkę.
Ma dorosłego syna i jest szczęśliwa właśnie w tej chwili. Powiedziała że teraz to ona naprawdę smakuje każdą chwilę macierzyństwa.
Uwierz mi szczęście biło z jej twarzy.
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 15:44, 30 Kwi 2006     Temat postu:


Moja przyjaciółka uważa, że to byłoby nieodpowiedzialne i ja się z nią zgadzam. W naszym "cudownym" kraju nie byłaby w stanie pogodzić pracy w swoim zawodzie z macierzyństwem, więc z czego utrzymać dziecko przez jakieś 20 lat? Dzieci samotnych matek, nawet tych najlepszych, skarżą się często na brak poczucia bezpieczeństwa, szczególnie wtedy, gdy mama jest znacznie starsza od matek rówieśników. Samotny rodzic musi być równocześnie ojcem i matką, wiem coś o tym Smile Na szczęście kiedy zostałyśmy z córką same, byłam jeszcze bardzo młoda, miałam mnóstwo energii, sił i optymizmu, dzięki temu podołałam takiej podwójnej roli. Teraz byłoby mi bardzo ciężko.
Ponadto moja przyjaciółka od wielu lat żyje właściwie w celibacie i nie wyobraża sobie współżycia tylko po to, żeby zajść w ciążę. Zresztą skąd miałaby nagle wziąć chetnego?!
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Nie 17:31, 30 Kwi 2006     Temat postu:


A ja się z wami nie zgadzam, wcale nie uważam że to nieodpowiedzialność.
Wszystko zależy od tego na czym komu zależy. Nie wszyscy są jednakowi. I całe szczęście.

Nie można zmienić kogoś kto tego nie chce. Widocznie przyjaciółka potrzebuje przyjaźni która ma tę zaletę, że pozostaje się niezależną osobą.

Myślę że można zastanawiać się nad adoptowaniem dziecka lub wzięciem na wychowanie.
Tu w grę wchodzą uczucia drugiego doświadczonego przez los człowieka i wszystko jest niewiadome. Wszystko zależy od tego ile przyjaciółka chce/może poświęcić ze swojego ustabilizowanego życia.

Jeżeli chce znaleźć kogoś fantastycznego to musiałaby mieć ogromne szczęście. Czego jej życzę.

Na temat tego ostatniego nie powinnam się wypowiadać.
Ja szczęścia nie mam.
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:06, 30 Kwi 2006     Temat postu:


Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby adoptować dziecko, będąc czterdziestoletnią panną - nie wiem, czy w ogóle jest u nas taka możliwość.
A co do życiowego partnera, to czemu zakładasz, że kobieta jest samotna dlatego, że miała wygórowane wymagania? A co w sytuacji, kiedy po prostu nie cieszyła się powodzeniem? Są kobiety niezbyt urodziwe, a przy tym zakompleksione, świadome aż do bólu niedostatków urody. (O dziwo, często rodzice umacniają w kimś przekonanie, że jest brzydkim kaczątkiem, zamiast umacniać w nim pewność siebie i podkreślać zalety.) Moja przyjaciółka realizowała się w zawodzie, bo tu czuła się mocna i doceniana, natomiast zupełnie nie miała szczęścia do mężczyzn - nie zauważali jej albo traktowali jak kumpla. I co wtedy?
Ja natomiast po rozstaniu z mężem przekonałam się, że lgną do mnie głównie żonaci mężczyźni, którym się wydaje, że "kobieta po przejściach" pójdzie na taki układ. Ja nie poszłam i nigdy tego nie zrobię, więc jestem sama.
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:25, 30 Kwi 2006     Temat postu:


Chyba po prostu nie da się tu nic uogólnić. Są szczęśliwe rodziny i pewnie są szczęśliwi single, ale ta samotność musi być z wyboru, a nie dlatego, że los tak chciał (niekoniecznie zgodnie z naszymi pragnieniami i oczekiwaniami). W Polsce sytuacja samotnej kobiety jest specyficzna - dalej jest uważana za tę gorszą, jest przedmiotem żartów (często niewybrednych), a mężatki widzą w niej zagrożenie i wolą eliminować z życia towarzyskiego.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Nie 22:15, 30 Kwi 2006     Temat postu:


Założyłam że szuka sympatycznego człowieka w obecności którego będzie czuła się bezpieczna.
To bardzo wygórowane wymagania. Przepraszam że nie do końca to powiedziałam. Takich fantastycznych mężczyzn jest bardzo niewielu.

Powodzenie to jest rzecz względna i w małym stopniu zależy od urody.
Czy zwróciłaś uwagę na fakt iż większość bardzo przystojnych mężczyzn wybrało na towarzyszki życia kobiety przeciętnej urody ?
Obserwowałam kiedyś kobietę o nieciekawym wyglądzie dokoła której krążyło kilku przystojnych panów. Uśmiechała się, kusiła przechyloną głową, swobodne balansowała ciałem w trakcie rozmowy a oni jedli jej z ręki. Mogła ich wodzić za nos jeżeli by tylko chciała. Gdyby była sztywna nikt nie zwróciłby na nią uwagi.
Swobodę poruszania ciałem można wyćwiczyć na tyle aby poczuć się pewniej. Nie załatwia to całości tematu ale od czegoś należy zacząć.

Na temat kompleksów i zaprogramowania przez rodziców nie lubię rozmawiać bo walczę z tym od momentu gdy zorientowałam się co mi robią. Oprzytomnienie przyszło kilkadziesiąt lat za późno.

Odnośnie żonatych mężczyzn mam podobne obserwacje, bardzo lgną do kobiet i zdziwieniem reagują na odtrącenie. Wydaje im się że jeżeli ktoś był w związku to przesunął granice na tyle aby oni mogli z tego skorzystać. Nie przychodzi im do głowy, że można swobodnie rozmawiać i żartować na wiele tematów ale granice są ściśle wyznaczone i nieprzekraczalne.
Zobacz profil autora
Sen
Moderator



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 6:57, 06 Maj 2006     Temat postu:


Znam takiego fantastycznego młodego mężczyznę.
Przynosi bez okazji swojej dziewczynie kwiaty, ciągle o niej myśli, dba o nią.

To bardzo przyjemne oglądać tak wspaniałą, romantyczna miłość wśród młodych ludzi.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)


 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach