Autor / Wiadomość

Dlaczego oceniamy ludzi na kontinuum wygrany przegrany

Feniks
Moderator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: miasto feniksów

PostWysłany: Sob 22:33, 28 Sty 2006     Temat postu:


A myślałam że ten etap mam już za sobą.

Pytanie z innej beczki
dlaczego oceniamy ludzi na kontinuum wygrany przegrany
dlaczego skreślamy część ludzi odmawiając im prawa do sukcesu do rozwoju do osiagania własnych celów?

Dziś ktoś zwrócił mi uwagę że tak go uszeregowałam
powiedział pani myśli ze mi się już nic nie uda bo.....
oczywiscie znalazłam na to wszystko ładne logiczne uzasadnienie zarzuciłam go siecią zawodowych sztuczek
ale zrobiło mi się wstyd
bo faktycznie tak nieświadomie o nim myślałam
a on to wychwycił i mi uzmysłowił

A wstd mój był tym większy że o mnie tak samo myslano
i pamiętam swój ból sprzeciw i bunt
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 22:58, 28 Sty 2006     Temat postu:


Bo tak łatwiej.

Musimy jakoś poradzić sobie z zaszeregowaniem ludzi i robimy to w najprostszy dostępny nam sposób aby nie pogubić się.
Najprostszy nie jest prawdziwy. Szacujemy ogólnikowo. Mamy zbyt mało informacji o osobie a nawet gdybyśmy zdobyli całą wiedzę to i tak czynniki zewnętrzne mają zbyt wielki wpływ na osiągnięcie celów przez ocenianego człowieka.
Ułatwiamy sobie, bo niewiadomych jest zbyt wiele.

Czasem jest jedna osoba, która wierzy w człowieka gdy pozostali uważają, że nie jest w stanie wygrać walki.
Wszyscy się mylą a jedna osoba ma rację i to ona jest wsparciem dla samotnie walczącego człowieka.
Siedzę i zastanawiam się nad tym że właściwie cały czas szacujemy prawdopodobieństwo wystąpienia wszystkiego. Wszystko oprócz cyfr jest prawdopodobieństwem.
Wszystko jest ....... nieprawdziwe?!

Feniks napisał:
powiedział pani myśli ze mi się już nic nie uda bo.....

Może to on sam o sobie tak myśli, przeniósł swoje zdanie na Ciebie i trafił przypadkiem w sedno.

Nie mamy obowiązku wierzyć we wszystkich ludzi.
Czasem mamy ogromną frajdę gdy okazuje się, że pomyliliśmy się.
Zobacz profil autora
Feniks
Moderator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: miasto feniksów

PostWysłany: Nie 3:05, 29 Sty 2006     Temat postu:


Senanta napisał:
Może to on sam o sobie tak myśli, przeniósł swoje zdanie na Ciebie i trafił przypadkiem w sedno.


Może.
Taki ładny byłby przykład mechanizmu obronnego.
Zawsze się wyśmiewałam ze staruszka Freuda i jego przywiązania do projekcji introjekcji identyfikacji i innych takich.
Ale mechanizmy te działają bardzo prężnie w kazdym z nas- i wcale nie trzeba być "zaburzonym" aby ich skuteczności doświadczyć.
Zatrudniłam ostatnio panią do pomocy w domu.
Chodzi głównie o sprzątanie.
Zaczęłam przygladac się z uwagą moim relacjom z tą panią w momencie gdy zdałam sobie sprawę że budzi ona mój lęk i złość. Że unikam jej tak bardzo jak się da- wychodzę z domu gdy ona pracuje a gdy nie mogę wyjść zaszywam się w jakimś kącie i udaję że jestem zawalona pracą.
Zorientowałam się że przenosze na nią moje własne uczucia i wczesniejsze doświadczenia--
ta sytuacja nieświadomie kojarzyła mi się z dziecinstwem
a pani ta z moją matką
ona sprząta a ja siedzę
zaraz zacznie na mnie wrzeszczeć i złościć się
zaraz karze mi wziąść się do roboty
Wyprojektowałam moje uczucia i obawy na ową panią dziwiąc się jednocześnie że ona tez jakby schodzi mi z drogi i stara się ze mną nie spotykać-
cóz się dziwić- pani odczytała moje negatywne emocje a nie znając ich żródła winę przypisała sobie.
I jak tu nie wierzyć Freudowi?
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Czw 21:52, 02 Lut 2006     Temat postu: Dlaczego oceniamy ludzi na kontinuum wygrany przegrany


Przyjmijmy na potrzeby tej rozmowy, że ocena wygrany, przegrany jest pożyteczna
z punktu widzenia pojedynczego człowieka.

Pytanie.

Dlaczego przegrany człowiek uważa,
że wszyscy muszą przegrywać tak jak on?
Zobacz profil autora
Rumianek




Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 22:40, 07 Lut 2006     Temat postu:


Wiecie... ja w ogóle nie rozumiem tej rozmowy Co znaczy "przegrany człowiek". Co stanowi o wygranej bądź przegranej?
Zobacz profil autora
Feniks
Moderator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: miasto feniksów

PostWysłany: Wto 22:45, 07 Lut 2006     Temat postu:


Tak po ludzku mówiąc
większość ludzi lubi bawić się we wróżki i jasnowidzów
odgadywać przyszłość.
I czasami- im i mi też
wychodzi że ktoś jest stworzony by wygrywać
bo ma odpowiednie chcecy osobowości bo jest zdolny mądry sprytny inteligentny
bo ma bogatych rodziców
albo staż w firmie z centralą w USA
albo coś równie głupiego

A czasami wychodzi że ten ktoś nie osiągnie niczego
bo słaby jest
bo o siebie i szczęscie swoje walczyć nie umie
bo jest bierny
albo z lekka głupawy
albo jeszcze coś innego.

Staram się tego nie robić
ale wyłazi ze mnie
Zobacz profil autora
Rumianek




Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 22:53, 07 Lut 2006     Temat postu:


Ja mam zupełnie inne spojrzenie na ludzi.
Przykładowo... moło inteligentny nie musi znaczyć, że nieszczęśliwy Smile Czasem nawet wydaje mi sie, że jest odwrotnie.
Dlaczego szczęście ma się równać - pieniądze lub kariera lub prestiż? Nie dbam o żadną z tych rzeczy.
Czy szczęściem nie jest kochać i być kochanym? Do tego nie trzeba ani układów, ani pieniędzy, ani zdolności przywódczych, ani zaradności życoiwej, a nawet urody. Bo miłość... miłość kocha poprostu bez powodu. I dlatego jest cudem!
Przepraszam, że oddryfowałam od tematu...
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Śro 0:15, 08 Lut 2006     Temat postu:


Wyszło mi że jestem słaba.
Nie lubię walczyć o siebie, natomiast walka o sprawę to jest to co tygrysy lubią najbardziej.
Wiem, wiem, gdzieś posiałam instynkt samozachowawczy albo coś równie ważnego.
Zobacz profil autora
Banshee
Moderator



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 23:01, 11 Lut 2006     Temat postu:


Rumianek zauważyła coś bardzo ważnego - dla większości z nas wygrany to ten, kto zdobył to, co dla nas samych jest ważne. Na przykład cenimy sobie wysoką pozycję społeczną, świetną pracę, wykształcenie i nie wyobrażamy sobie szczęścia bez tego. A tymczasem na pewno jest mnóstwo ludzi, którzy tego nie mają, a jednak czują się szczęśliwi i nie tracą czasu i zdrowia na udział w wyścigu szczurów...
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 23:50, 11 Lut 2006     Temat postu:


Banshee napisał:
dla większości z nas wygrany to ten, kto zdobył to, co dla nas samych jest ważne.

Celna uwaga.
To my decydujemy jak klasyfikujemy ludzi.

Banshee napisał:
Na przykład cenimy sobie wysoką pozycję społeczną, świetną pracę, wykształcenie i nie wyobrażamy sobie szczęścia bez tego. A tymczasem na pewno jest mnóstwo ludzi, którzy tego nie mają, a jednak czują się szczęśliwi i nie tracą czasu i zdrowia na udział w wyścigu szczurów...

Banshee nie rozważałyśmy szczęścia jako takiego, tylko klasyfikowanie zero jedynkowe na wygrany, przegrany.
Szczęście zostawmy na samodzielny wątek, bo jest tego warte.
Wielu ludzi którzy mają wykształcenie, pieniądze, pozycję w moich oczach jest przegranych tak samo jak ci który nie mają pieniędzy, wykształcenia a kłamstwo towarzyszy im ciągle.
Wszystko zależy od tego kogo my szanujemy.
Zobacz profil autora
Aurinko




Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kurpie

PostWysłany: Nie 22:30, 12 Lut 2006     Temat postu:


Zaitrygował mnie ten temat:
"Psychologia - nasze relacje z innymi osobami".
Niewiele miałam chwil w życiu, kiedy relacje z innymi osobami były niejasne, ryzykowne lub... takie jakie chcę dzisiaj opisać. Zwykle układało mi się z innymi osobami wystarczająco dobrze.
Juz od jakiegos czasu zastanawiam sie, czy nie napisac o tym, co ostatnio zajmuje moje mysli.
Teraz zdecydowalam się, wiec stad ten dziwny post.
Zapewne nie zawracalabym Wam glowy tym tematem, gdyby nie wydarzenie z naszej wsi, ktore zatrzeslo nasza mala spolecznoscia i sprawilo, ze nic nie jest takie jak przed kilkoma tygodniami.
W wielu wiadomosciach telewizyjnych slyszalam, ze ludzie popelniaja morderstwa, ale zawsze to bylo barrrrrrrdzo daleko i nie dotyczylo w zaden sposob mnie, nawet w najmniejszy.
Az tu nagle, w malej wiosce na koncu swiata, dwuch mlodych ludzi zabilo w drugi dzien Swiat (2005) swojego, powiedzmy - znajomego. (mojego sasiada) Mozliwe, ze slyszalas o calej sprawie, bo nawet detektyw Rutkowski byl w to wmieszany. Syn naszego sasiada -(lat 19, -do tej pory nie karany, nie sprawiajacy zadnych klopotow, zwyczajny wyrosly nastolatek ) , syn najsolidnejszego we wsi chlopa, przewodniczacego Rady Gminy, wplatal sie w okrutny mord.. Cala wies podzielila sie na dwa wrogie obozy. Jedni sa za rodzina chlopaka, dodam uczciwa i lubiana (i bogata, ale poprzez wlasna prace!) inni bojkotuja wszystko, co z nimi jest zwiazane.
Pan Slawomir - nasz sasiad, zalamal sie kompletnie, jego zycie leglo w gruzach. Jesli znajda cialo zamordowanego, jego syn pojdzie siedziec na 25 lat. Koszmar. Jak dalej zyc w tak malej spolecznosci, gdzie po sasiedzku mieszka rodzina zamordowanego, jego zona, dzieci i matka.
A jednak - oboje z mezem wzielismy strone pana Slawomira. I zaprosilismy go na kawe, a raczej piwo.
Przyszedl zdruzgotany, przesiedzial i przegadal u nas kilka godzin. Okazalo sie, ze jestesmy pierwsza rodzina, ktora sie do niego odezwala. Nie moglismy inaczej - on sprawil, ze mamy wodociagi, on zorganizowal naprawe drogi, dzieki niemu mamy swiatlo na naszej wiejskiej drodze przez cala noc, on przyspieszyl zakladanie linii telefonicznej i zbudowanie pieknej sali gimnastycznej w pobliskiej szkole, ze nie wspomne o nowoczesnej oczyszczalni sciekow, pierwszej w okolicy. A poza tym, jego starsi trzej synowie sa uczciwymi obywatelami naszej gminy i ciesza sie powszechnym powazaniem.
No i zaczelo sie, teraz polowa wsi mi sie nie klania, niektorzy sycza, kiedy kolo nich przechodze.
Ja nigdy wczesniej nie rozmawialam z nikim z rodziny tego zamordowanego. Byl zlodziejem, z wieloletnim wyrokiem, bil kazdego, kto mu sie przeciwstawil, na dyskotekach byl postrachem nawet ochroniarzy. Ostatnie kilka lat spedzil w Anglii, bo uciekl przed odsiadka w wiezieniu. Po powrocie zdazyl tylko pobyc kilka dni i zostal zamordowany. Zreszta przez draba podobnego do niego, ktorego wczesniej sam niemal zlinczowal (kilka lat temu kazal mu kopac grob w lesie, przystawiajac pistolet do skroni, i bylby go zabil, gdyby nie straz lesna). Syn naszego sasiada napatoczyl sie przypadkowo w te feralna noc, nawet sie z nimi nie kolegowal, byl poprostu w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie (na wiejskiej dyskotece). Za to zaplaci wolnoscia. Szkoda chlopaka. I szkoda jego rodziny. A teraz bedzie szkoda mnie, jesli ci ludzie nie dadza mi spokoju i nie zrozumieja, ze to przeciez nie ojciec jest wszystkiemu winien; a ja daje wsparcie nie jego synowi, tylko jemu samemu.
Mam nadzieje, ze nie pokrecilam, ze nie jestem zbyt haotyczna, bo jestem wciaz pod wrazeniem, tego co sie stalo. Dla mediow ta sprawa sie skonczyla, ale my - sasiedzi musimy sie do niej jakos odniesc. Ja odnosze sie bardzo emocjonalnie.
Cala ta sprawa dala mi wiele do myslenia. Nigdy nie wiemy, kiedy ktos inny zadecyduje o naszym zyciu, kiedy jego postepki wplyna na nasz los.
Wcale nie jestesmy kowalami wlasnego losu, albo moze tylko w minimalnym stopniu.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Nie 23:34, 12 Lut 2006     Temat postu:


Bardzo dobrze postąpiliście z mężem to jest oczywiste.
W grupie musi być ktoś kto jest odważnym przywódcą, kto będzie pewne rzeczy robił jako pierwszy.
Nie wolno dopuszczać sytuacji gdy "tłumowi" przewodzi nieodpowiedzialny osobnik
bo wtedy wszyscy na tym tracą.
Społeczność wiejska jest bezwzględna. Można złamać jej bezwzględność i instynkt stadny, obłaskawiając niektórych jej członków, wyłamując w ten sposób kawałki betonowego muru odgradzającego ludzi przypadkowo stojących po jego przeciwnych stronach.
Czeka Cię ciężka praca. Stojąc po stronie Pana Sławomira musisz gawędzić z osobami, które ustawiły się przeciwko niemu. Nie masz wyboru jeżeli chcesz mieć przyjazne relacje ze wszystkimi sąsiadami.
Masz do wygrania spokój swojej rodziny oraz szansę dla sąsiada na umożliwienia mu rozmowy z ludźmi dla których tyle zrobił.
Ludziom trzeba te rzeczy przypominać aby złapali właściwy dystans do sprawy.
Zobacz profil autora
delete




Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:45, 25 Mar 2006     Temat postu:


Wydaje mi się że znalazłam odpowiedź ...
"W życiu ludzi taki szrapnel pojawia się bardzo wcześnie: zostają odrzuceni przez rodzinę, ukochane osoby albo przyjaciół, nie dostają się do drużyny baseballowej, nie otrzymują upragnionych stanowisk. Są to zwykłe niepowodzenia w próbach jakie stawia przed nami życie i miłość. Jeśli nie jesteśmy dostatecznie ostrożni, kończymy okaleczeni, nieszczęśliwi, załamani i pogrążeni w depresji wywołanej przez drobne rany, które ktoś nam zadał, często nawet bez żadnych złych zamiarów." W. Wharton
Dla mnie nie ma ludzi przegranych, są jedynie bardziej wrażliwi...
Jeśli chodzi o opowieść Aurinko... zdarzają się w życiu również nieszczęśliwe przypadki na które nie mamy wpływu, ale od tego jest sąd żeby kogoś skazać lub uniewinnić...
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)


 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach