Autor / Wiadomość

Od Ajtry dla bywalców wierszowiska

Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Czw 2:46, 16 Lut 2006     Temat postu: Od Ajtry dla bywalców wierszowiska


Te słowa zamieściła w sieci Ajtra
Mam nadzieję, że doczekam się przybycia jej na wierszowisko.

Ajtra napisał:
-Oj, chodź- Aśka chwyciła mnie za rękę- najpierw połazimy po sklepach, a potem tu wrócimy, ok?
Stałyśmy przed budynkiem poczty. Jedną stopę postawiłam już na schodku, ale Aśka uparcie nalegała więc zamiast wejść do środka, poszłam za nią.
W sklepach, przymierzałyśmy wszystko co nam się spodobało. Robiłam to tylko dla wygłupów, bo od dwóch miesięcy byłam bez pracy i nie mogłam sobie pozwolić na kupno najtańszego nawet ciuszka.
Mój zasiłek dla bezrobotnych plus renta mamy, ledwie wystarczały na przeżycie.
- A teraz idziemy przymierzać buty - zadecydowała Aśka.
- Może jednak wrócimy na pocztę? Zrobię opłaty...
- Nie marudź. Poczta jest czynna do dwudziestej, jeszcze zdążysz.
Ujęła mnie pod ramię i przeszłyśmy na drugą stronę ulicy. Był tu cały szereg butików. Spędziłyśmy w nich dobrą godzinę.
- Zapnij torbę- zwróciła mi uwagę Aśka kiedy wyszłyśmy na ulicę.
- Nie otwierałam jej - powiedziałam zdumiona i odruchowo zajrzałam do środka.
Przegródka na portfel była pusta.
- O Boże! Okradli mnie. Ukradli mi wszystkie pieniądze!
- Nie wrzeszcz. Sprawdź jeszcze raz. Albo daj, sama sprawdzę.
Aśka wyszarpnęła torbę z moich rąk i zaczęła w niej grzebać.
- Kurczę - mruknęła po chwili - faktycznie nie ma portfela. Na pewno go tu miałaś?
- Na pewno. Co teraz będzie? Pojutrze mama wraca z sanatorium, co ja jej powiem? Nie dość, że nie znalazłam pracy to jeszcze dałam się okraść. Boże, byłam już jedną nogą na poczcie, wystarczyło dostawić drugą wejść do środka i zrobić opłaty. Po co ja ciebie posłuchałam?!
- No jeszcze powiedz, że to wszystko moja wina.
- Pewnie, że twoja!
- Moja? A co? Nie masz własnego rozumu? Było nie iść.
- Namówiłaś mnie. Gdyby nie ty...
- Wiesz co? - przerwała zirytowanym głosem - mam tego dosyć. Cześć.
Odwróciła się na pięcie i poszła przed siebie. Fajna przyjaciółka, mruknęłam rozżalona, patrząc na oddalającą się postać Aśki, najpierw nalegała żebym z nią latała po sklepach, a teraz jak mam problem to zostawiła mnie samą. Dokładnie zapięłam torbę, co po chwili wydało mi się zupełnie bez sensu, bo nie było już w niej portfela, i poszłam na przystanek. Po raz pierwszy w życiu jechałam do domu na gapę. Przez całą drogę zastanawiałam się od kogo pożyczę pieniądze przynajmniej na miesiąc. Bo mojej mamie nigdy się nie przyznam, że złodziej ukradł jej rentę i mój zasiłek. Podleczyła w sanatorium serce i muszę jej zaoszczędzić zmartwień. Przez to kombinowanie skąd wziąć forsę o mało nie przegapiłam swojego przystanku. Motorniczy zamykał już drzwi, ale w ostatniej chwili udało mi się wyskoczyć. Zrobiłam to tak niefortunnie, że upadłam na oba kolana. Co za wstrętny dzień, jęknęłam podnosząc się z klęczek. Jednak to prawda, że nieszczęścia chodzą parami, stwierdziłam kuśtykając w stronę szarego bloku.
Sycząc z bólu wdrapałam się na drugie piętro i weszłam do mieszkania. Opatrzyłam porozbijane kolana i znowu zaczęłam się zastanawiać skąd wziąć pieniądze, ale jakoś nic mądrego nie przychodziło mi do głowy. Czułam się zmęczona i rozżalona zachowaniem Aśki. Znałyśmy się od podstawówki i czasem pokłóciłyśmy się, ale dzisiaj to był pierwszy raz kiedy mnie tak zostawiła na ulicy i odeszła nie przejmując się zupełnie jak sobie dam radę. Ona to ma dobrze, mieszka u rodziców, pracuje, może sobie odłożyć trochę kasy co miesiąc do banku. Ja mam tylko mamę. Mój ojciec, wyprowadził się do "innej" kobiety, kiedy skończyłam osiemnaście lat. To znaczy, trzy lata temu. Jestem pewna, że to przez niego mama zachorowała na serce.
Boże, westchnęłam, gdybym miała jakieś oszczędności, nie musiałabym się teraz zamartwiać skąd wziąć na opłaty i życie do końca miesiąca. A może przejrzę jeszcze raz wczorajsze gazety, może znajdę jakieś ogłoszenie, które niechcący przegapiłam. Pokuśtykałam do pokoju i już po chwili czytałam. "Opiekunka do dziecka, potrzebna od zaraz". OK, zgłoszę się. Zadzwoniłam ale okazało się, że powinnam być pielęgniarką. Już miałam odrzucić gazetę, gdy nagle zauważyłam napis. "Lombard. Atrakcyjne oprocentowanie pod zastaw". Hm, a może zaniosę tam złotą obrączkę mamy i mój łańcuszek z krzyżykiem, który dostałam od niej na pierwszą komunię, zastanawiałam się wpatrując się w małą drewnianą szkatułkę. Może wystarczy chociaż na opłaty. Wysypałam zawartość szkatułki na stół i odłożyłam na bok drobiazgi ze złota. Jutro pójdę do lombardu, postanowiłam wyjmując pościel z wersalki, a teraz idę spać.
Ale sen nie nadchodził. Bolały mnie kolana i to przez ten ból nie mogłam zasnąć. Leżąc w ciemnościach analizowałam zachowanie Aśki. Gdyby była prawdziwą przyjaciółką, zadzwoniłaby do mnie. A może wystraszyła się, że poproszę ją o pożyczkę i będzie musiała ruszyć forsę z banku. Dlaczego jeśli w grę wchodzą pieniądze, przyjaźnie tak szybko się kończą, rozmyślałam czując narastający w sobie smutek. W końcu przestałam rozróżniać co jest jeszcze myślą, a co już mi się śni.
Rano obudził mnie telefon.
- Dzień dobry- usłyszałam męski głos w odpowiedzi na moje zaspane "halo"- dzwonię ze sklepu "Podwale". Moje nazwisko Majewski, czy mogę rozmawiać z panią Zofią Florczyk?
- Mamy nie ma. Wraca jutro. Przy telefonie córka, Magda Florczyk.
- Mam tu portfel. Jeśli mamy nie ma, to ...
- Och! To mój portfel! Naprawdę się znalazł? Są w nim pieniądze? -dopytywałam nie zdając sobie sprawy, że zachowuję się naiwnie jak małe dziecko.
- O, tak. Złodziej był wspaniałomyślny i nie tknął pieniędzy.
Po barwie głosu zorientowałam się, że mężczyzna żartuje sobie ze mnie.
- Zaraz przyjadę- oświadczyłam zawiedzionym tonem.
- Proszę się zgłosić do pokoju szesnaście.
Chciałam jeszcze zapytać skąd wziął numer telefonu, ale mężczyzna odłożył już słuchawkę.
Godzinę później zapukałam do pokoju oznaczonego numerem szesnaście, i nacisnęłam klamkę. W środku przy biurku siedział młody mężczyzna.
-Słucham panią? W czym mogę pomóc?
Po głosie poznałam, że to on do mnie dzwonił.
- Nazywam się Magda Florczyk.
- A tak- mężczyzna otworzył szufladę i wyjął z niej mój portfel - gdyby nie recepta wystawiona na nazwisko pani mamy, nie odzyskałaby go pani.
- I tak jest pusty - wzruszyłam ramionami, chowając portfel do torebki.
- A dużo pani straciła? Jeśli mogę wiedzieć...
- Mój zasiłek dla bezrobotnych i rentę mamy.
Mężczyzna przyglądał mi się chwilę w milczeniu.
- Myślę, że będę mógł pani pomóc. Potrzebuję ekspedientki na stoisko z odzieżą damską. Nawiasem mówiąc, to właśnie na tym stoisku w jednym z żakietów znaleziono pani portfel. Przyniosły go jakieś młode dziewczyny z pytaniem od kiedy to sprzedaję żakiety razem z portfelami - roześmiał się i nagle spoważniał- jest pani zainteresowana podjęciem pracy?
- Kiedy mogę zacząć?
- Jutro. Proszę przyjść na ósmą. Musimy dopełnić wszystkich formalności.
- Dziękuję. Będę punktualnie o ósmej. Do widzenia.
Poszłam na przystanek na drżących z emocji nogach. Jak to dobrze, że Aśka namówiła mnie na latanie po sklepach, uśmiechnęłam się i nagle zaskoczyłam, że gdyby nie ona, nie miałabym tej pracy. Muszę do niej zadzwonić, postanowiłam, wczoraj z rozpaczy niesłusznie obwiniałam ją za to co się stało. Okradli mnie, to prawda, ale może tak właśnie miało być, może czasem trzeba najpierw stracić żeby potem zyskać, rozmyślałam jadąc tramwajem do domu.
Wchodząc do bramy natknęłam się na Aśkę.
-Gdzie łazisz od samego rana?- ofuknęła mnie zamiast powitania- człowiek się zwalnia z pracy, leci na złamanie karku, a tej nie ma. Przywiozłam ci forsę. Oddasz jak znajdziesz pracę.
Bez słów przytuliłam ją do siebie.


_________________________________________________________
"Bywają chwile, kiedy i milczenie jest wierszem "
John Fowles "Mag"




Dla Ciebie A.


Czekam cierpliwie. To jedyne czego mam pod dostatkiem
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Czw 21:04, 16 Lut 2006     Temat postu: Re: Od Ajtry dla bywalców wierszowiska


Kolejna bajka zapisana przez Ajtrę.
Autorka pozwoliła na umieszczenie bajek abyśmy mieli przyjemność czytania.

Ajtra napisał:
Dawno, dawno temu, ten piękny ogon, którym teraz szczyci się paw, nie należał do niego. Jak go zdobył? Ano tak :
Pewnego dnia przyszedł paw do koguta i poprosił o pożyczenie pięknego ogona na jedną noc.
- Wybieram się na bal- tłumaczył się przed kogutem- muszę jakoś wyglądać. Przecież nie pójdę z tym moim obszarpanym ogonem. A z twoim wzbudzę na balu sensację. Jest taki pięęękny. Pożyczysz?
- Pożyczę, ale musisz mi go oddać przed świtem. Nie mogę pokazać się rano, na podwórku bez ogona...
- Dzięki! -przerwał zachwyconym głosem paw - na pewno wrócę tu o świcie. Ale jeśli bym się spóźniał, to zawołaj moje imię jak najgłośniej. Usłyszę i przybiegnę. Niestety, paw nie przybiegł. Do dzisiaj nie zwrócił kogutowi pięknego ogona. A biedny kogut codziennie o świcie niestrudzenie wykrzykuje imię pawia:Kukuryku !


Zasłyszane kiedyś od kogoś bajki, zapisuję po swojemu...


_________________________________________________________
"Bywają chwile, kiedy i milczenie jest wierszem "
John Fowles "Mag"



Dla Ciebie A.


Trzymam za Ciebie kciuki.
Będzie dobrze !
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Czw 21:30, 16 Lut 2006     Temat postu: Re: Od Ajtry dla bywalców wierszowiska


Teraz bajka o sowie autorka jak wyżej Ajtra.


Ajtra napisał:
Dawno, dawno temu, sowa miała piękne kolorowe pióra i fruwała za dnia, tak jak wszystkie inne ptaki. Pewnego dnia przyfrunęła do ogrodu, w którym wypoczywał cesarz. Usiadła na gałęzi, i przyglądała się jak cesarz karmi małego szarego ptaszka. "Coś takiego - szepnęła do siebie zdziwiona sowa- ten mały szary ptaszek zjada ziarenka prosa ze złotej tacy! A dlaczego nie ja?"
Po chwili ptaszek zaczął pięknie śpiewać, a cesarz patrzył na niego zachwyconym wzrokiem. "Też coś! - parsknęła gniewnie sowa- każdy ptak umie śpiewać. Ja też umiem. Poczekam aż cesarz pojdzie do sypialni, a potem będę mu śpiewać pięęękne kołysanki przez całą caaałą noc "
Kiedy cesarz udał się do sypialni, i położył się do swego wielkiego łoża, sowa przyfrunęła bliżej okna i darła się jak opętana przez calą noc. Przez te jej wrzaski, cesarz nie zmrużył nawet oka.
Rano, bardzo zmęczony, wezwał swoją służbę i zapytał:
- Kto tak hałasował w nocy?
- Sowa.
- Rozkazuję wam schwytać tę sowę i za karę wyrwać jej wszystkie kolorowe piora.
Słudzy wykonali rozkaz cesarza.
A sowa, od tamtego czasu, tak bardzo wstydzi się swoich szarych piór, że fruwa tylko w nocy.

_________________________________________________________
"Bywają chwile, kiedy i milczenie jest wierszem "
John Fowles "Mag"



Ponownie proszę o bajkę
o szarym ptaku.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Czw 21:34, 16 Lut 2006     Temat postu: Re: Od Ajtry dla bywalców wierszowiska


Następna piękna bajka Ajtry.


Ajtra napisał:
Dawno, dawno temu, zebra nie była w czarno-białe paski, tylko była cała biała. Zazdrościła zwierzętom, które miały na swoich skórach, lub futerkach, różne wzorki, i bardzo chciała zmienić coś w swoim wyglądzie. Pewnego dnia poszła do lwa - króla zwierząt i powiedziała tak:
- Jesteś królem, więc jesteś mądry. Doradź mi, proszę, jak mogę wymienić mój biały kolor skóry na inny kolor?
- Nie możesz wymienić swojego białego koloru skóry na inny kolor - odpowiedział lew, a zebra zaczęła płakać.
-Ojej- szlochała- jaka jestem nieszczęśliwa. Przez całe życie będę musiała nosić na sobie ten wstrętny biały kolor!
- Nie płacz. Biały kolor jest bardzo pięknym kolorem- pocieszał ją lew.
- Aaaa, ja nie chcę być biaaałaaa - rozpaczała zebra- myślałam, że jesteś mądrym królem. Ale teraz już wiem, że wcale nie jesteś mądry! Jutro opowiem wszystkim zwierzętom, że nie umiałeś mi pomóc. Wybierzemy innego króla!
Lew bardzo się zdenerwował, bo nie lubił być szantażowany, ale był dobrym królem i postanowił pomóc zebrze.
- Hmm - mruknął- słuchaj zebro, jeśli tak bardzo chcesz zmienić swój wygląd, to właśnie przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
-Taaak? O, to cudownie - ucieszyła się zebra i przestała płakać- a jaki to pmysł?
- Pójdziesz jutro, z samego rana, do człowieka, który lepi garnki. Jest łagodny, nie zrobi ci krzywdy. Poprosisz go żeby ulepił z gliny obręcze i nałożył je na twój grzbiet. A potem będziesz spacerowała tak długo, aż słońce wysuszy glinę i obręcze odpadną z twojego grzbietu.
Zebra podziękowała za radę, ale kiedy przyszła do człowieka, który lepił z gliny garnki, poprosiła go żeby ulepił obręcze nie tylko na jej grzebiet. Człowiek zrobił tak, jak chciała zebra. A potem słońce wysuszyło gliniane obręcze, odpadły i te miejsca, które były zakryte gliną zostały białe, a miejsca, które były odsłonięte opaliły się. Od tamtego czasu, zebra jest cała w czarno-białe paski.
Czy jest szczęśliwa? Hm...
A może sami ją spytajcie...

_________________________________________________________
"Bywają chwile, kiedy i milczenie jest wierszem "
John Fowles "Mag"
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)


 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach