Autor / Wiadomość

Wrocławskie wędrówki W....awy

Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Nie 4:27, 22 Sty 2006     Temat postu: Wrocławskie wędrówki W....awy


Wrocław - najsłynniejsze skrzyżowanie ul. Świdnickiej z ul. Piłsudskiego (dawniej ul. Świerczewskiego ) z chodnika wychodzą Powstańcy, stałam zafascynowana. Kilka dni wcześniej przecież stałam w tym miejscu, które teraz jest tak niezwykłe. Wśród przechodniów rzeźby są przechodniami. Wspomnienie byłego czasu i równicześnie zwrócenie uwagi na fakt iż nawet najwspanialsze zdarzenia mają swój kres. Ten sposób ekspozycji nie jest dla mnie nowością a jednak gdy niespodziewanie weszłam (prawie) na rzeźby byłam niebywale zaskoczona.









zdjęcia Martineza
Album: Let me show you Wrocław in my eyes....
[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Slawekp




Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław Stare Miasto

PostWysłany: Pon 17:00, 23 Sty 2006     Temat postu:


Sen
też byłem zaskoczony tym niewidocznym przejściem podziemnym
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 0:30, 18 Lut 2006     Temat postu:


Dzisiejszy wieczór był dziwny, czułam się jakbym była prowadzona w ściśle określonym kierunku.

Znużona dokumentami, wieczorem stwierdziłam, że najwyższy czas sprawdzić gdzie można pójść jutro w sobotę aby złapać oddech.
Okazało się, ku mojemu zaskoczeniu, że za niecałe dwie godziny będzie koncert, który bardzo chciałam usłyszeć.
Nie było czasu na powrót do domu. Los układał zdarzenia w dziwny sposób.
Do Filharmonii dotarłam minutę przed czasem. W kasie na prośbę o sprzedanie wejściówki bardzo sympatyczna Pani podała mi bilet, oświadczając, że ktoś zostawił go jako niewykorzystany. Miałam tak zaskoczoną minę, że Pani powtórzyła informację, że dostaję bilet za darmo ! Tutaj niski ukłon w podziękowaniu składam.
To był kolejny prezent od losu tego dnia.

Dyrygent Mariusz Smolij wspaniale poprowadził Wrocławską Orkiestrę Kameralną „Leopoldinum”
Niesłychaną przyjemność sprawiły mi:

G. F. Haendel - Concerto grosso nr 10 op. 6
G. Rossini - Sonata nr 3C-dur
G. F. Telemann - Suita "Don Quichotte"

Laik nie powinien wypowiadać się na temat koncertów więc powiem tylko, że rozmowy instrumentów były przepiękne. To, że miałam otwarte oczy wcale nie świadczyło o tym, że duchem byłam w sali koncertowej.

Inne uczucia wywołały we mnie Serenada "Orfeusz" W. Bolcom oraz Divertimento "Ein Musikalischer Spass" KV 522 W. A. Mozarta.

Mimo wspaniałego wykonania, wywołały we mnie bunt.
Nabijanie się kompozytorów z nieporadności warsztatowej amatorów nastroiło mnie przeciw nim.
Wszyscy oprócz mnie świetnie się bawili przy tych utworach.



Ten koncert miał jeszcze drugie dno o którym nie napiszę.
Chcę zapomnieć zdarzenie sprzed kilkunastu dni.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 23:32, 18 Lut 2006     Temat postu:


Dzisiaj powędrowałam na wystawę "Obrazów gniewu" Bernharda Heisiga,

[link widoczny dla zalogowanych]
Festung Breslau – miasto i jego zabójcy, 1969

W Muzeum Narodowym rozpoczęła się wystawa prac malarza, który młodość spędził we Wrocławiu
w jego czasach nazywanego Breslau.

Szczególnie wstrząsające wrażenie sprawił na mnie cykl obrazów olejnych poświęcony
oblężonemu Wrocławiowi „Festung Breslau”.
Znajome mosty, zakola Odry, dawny wygląd wież Katedry w dramatycznych chwilach.
To wszystko tak mi bliskie umieszczone wśród krzyczących z rozpaczy i bezradności żołnierzy.

Tą wystawę trzeba zobaczyć, nie odważę się jej opisać.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



„Obrazy gniewu”

Krzyczysz z trzewi
gdzieś w środku tkwi
tamten ból, przerażenie
chaos i śmierć
„Wczorajsza chwała”
szara Odra, Tumski most
powraca obraz wielokroć
inne płótno, nowy kadr
znów chcesz się uwolnić
od chwili gdy było bliżej
między krańcami życia
Ile płócien musi być
aby zrozumieć, że nie da się
zapomnieć czasu wojny.


Wiesława_Barbara
18.02.2006r
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Pią 0:00, 03 Mar 2006     Temat postu:


Wczoraj (1.03.2006r) wybrałam się do Teatru Polskiego na Scenę Kameralną.
Sztuka ŻYCIE: TRZY WERSJE (Trois versions de la vie) Yashmina Reza
obsada
Henryk - Adam Cywka
Sonia - Kinga Preis
Hubert Finidori - Paweł Okoński (gościnnie)
Ines Finidori - Halina Skoczyńska

Opowiem swoje odczucia, niekoniecznie pokrywające się z reakcją widowni.
Temat niezwykle nośny wiec oczekiwałam narastania napięcia, zaskakujących rozwiązań.
Założyłam ze punkt wyjścia dla wszystkich trzech przebiegów zdarzeń będzie dokładnie taki sam, że przez pewien czas aktorzy dokładnie powtórzą scenę początkową do momentu drobnego acz charakterystycznej inności w pewnej chwili.
Było wręcz przeciwnie. Tam gdzie oczekiwałam powtarzania sytuacji, sceny były inne a tam gdzie spodziewałam się absolutnej inności przedstawienie we wszystkich trzech wersjach życia było zbyt podobne.

Życie jest niezwykle barwne, wiele zależy od chwil i to należało uwypuklić.
Mimo niedosytu jestem bardzo zadowolona z faktu obejrzenia spektaklu.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 0:30, 04 Mar 2006     Temat postu:


Jeszcze nie ochłonęłam po premierowym występie Janusza Radka w ”Dom za miastem”


Janusz powalił mnie na kolana i jeszcze klęczę w zachwycie!
Gdy weszłam do domu powitało mnie pytanie „ co się stało mamo ?”
Wiem że w oczach miałam zachwyt.
Chciałam Wam opisać to czego dane było mi wysłuchać ale jak opisać doskonałość?
Nie zmieniłabym w jego występie nawet jednego gestu.
Przecudowne, wspaniałe przeżycie.
Dzisiejsze przedstawienie było premierowe macie szansę na obejrzenie go jutro 4.03.2006 lub w kolejnych późniejszych terminach.
Serdecznie polecam.
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Wto 7:46, 07 Mar 2006     Temat postu:


Zamieszczę recenzje ze wspaniałego wydarzenia skoro sama nie potrafiłam napisać.

Cytat:



Na zdjeciu Janusz Radek
fot. Bartłomiej Sowa


Po premierze "Domu za miastem" w Teatrze Piosenki


Tomasz Wysocki 05-03-2006

Recital Janusza Radka "Dom za miastem". Premiera 3 marca 2006 roku

Artysta ma już ugruntowaną pozycję na polskiej estradzie. Wydarzeniami były oba jego dotychczasowe przedstawienia. "Królowa nocy" ujawniła jego niezwykłe możliwości wokalne, sceniczny temperament i uwodzicielski magnetyzm. W "Serwus madonna" potwierdził swoje umiejętności. W nowym recitalu stara się wyjść poza piosenkę aktorską, z którą jest kojarzony mimo swojej wszechstronności. Na "Dom za miastem" składają się piosenki, do których muzykę napisał Janusz Radek, i to jego debiut w charakterze kompozytora. Skorzystał przy tym z całej skali gatunków. Śpiewa i nastrojowe ballady, i piosenki bardziej zadziorne, z rockowym sznytem. Jednak większość z nich to melodyjne, niemal popowe opowiastki o Arkadii, której wyobrażeniem jest tytułowy dom za miastem. Zamieszkuje go Mateusz, bohater wymyślony przez Radka, człowiek szczęśliwy. Można wprost skojarzyć go z samym wokalistą, który na scenie emanuje żywiołowością i pogodą ducha. Jednak momentami ta ochota zabawiania zwodzi artystę. We w miarę spójną historię o Mateuszu wstawił przebieranki, płytkie dowcipy - zupełnie niepotrzebne.

W nowym przedstawieniu Teatru Piosenki jest kilka potencjalnych przebojów: "Dom za miastem", "Sheila" do słów Poświatowskiej, "Tam, gdzie cisza" czy "Stacja raj". To proste, wprawiające w dobry nastrój kawałki, w sam raz do posłuchania w samochodzie, podczas powrotu z pracy do domu za miastem. Tylko radiostacje muszą się jeszcze nimi zainteresować.

Recital Janusza Radka "Dom za miastem". Premiera 3 marca 2006 r., Teatr Piosenki


Cytat:
Po premierze "Domu za miastem" w Teatrze Piosenki

Autor: Gość: Mazia I
Data: 05.03.06, 22:16

"We w miarę spójną historię o Mateuszu wstawił przebieranki, płytkie dowcipy -
zupełnie niepotrzebne"
Człowiek który napisał tą recenzje, chyba w życiu nie był na żadnym recitalu
Pana Janusza, bo gdyby był, wiedziałby , ze ten Niesamowity Artysta stwarza
nie powtarzalną aure, a Jego żarty są bardzo błyskotliwe i zabawne.
Sądze, że przemawia przez tego kogoś zazdrość, czysta zazdrość.
Skoro tak łatwo jest napisać ładne balladki, które nadają sie do słuchania w
samochodzie, to chętnie posłucham jak owa osoba radzi sobie ze sztuką kompozycji.
Żałosne:P


Cytat:
Re: Po premierze "Domu za miastem" w Teatrze Pios

Autor: Gość: kwartecik
Data: 06.03.06, 14:27

Te "płytkie dowcipy" mają drugie dno, są nasączone ironią (wspaniale!)..jak
każdy RASOWY DOWCIP.....tylko reszta zależy od widza CZY ZROZUMIE!!!Dlatego
czasem jest tak że część sali milczy(choć to się rzadko zdarza ale..z całym
szacunkiem dla nich) a druga część bierze chusteczki i wyciera łzy które
pojawiły się na twarzy...ze śmiechu.JANUSZ RADEK.Sztukmistrz.Jedyny i
niepowtarzalny pod każdym muzycznym wględem, a Jego fenomen opiera sie na tym ,
że nadal zaskakuje i śmiemy twierdzić, że zrobi to jeszcze nie jeden raz."Dom
za Miastem", który pięknie się rozwinął i osiągnął już chyba tą dojrzałą formę
(jesli porównamy pierwszy koncert w Poznaniu i ostatnie we Wrocławiu) i dowodzi
tego, że owego Artysty nie sposósb włożyć w jakies ramy!Nie da sie GO zamknąć w
piosence poetyckiej, popie, rocku, kabarecie...On tworzy coś co JEST JEGO
WŁASNYM STYLEM!Mam wrażenie, że nic co muzyczne nie byłoby mu obce pod warunkiem
, że zrobi to na swój sposób!
A dziennikarzy uprasza się o troszke wiecej wysiłku jeśli już podejmuja temat:)
Ps.Radia o Radka jeszcze się same upomną!Poza tym... słuchanie w samochodzie
grozi wypadkiem;)


Cytat:
Re: Po premierze "Domu za miastem" w Teatrze Pios

Autor: Gość: Anka
Data: 06.03.06, 14:58

Nie wiem ludzie coście sie uczepili zupełnie życzliwej recenzji. Wszyscy którzy
byli na recitalu a maja troche pojecia o piosence zauważyli, że Janusz Radek
nie jest Agnieszka Osiecką i tekściarswo nie jest jego najmocniejszą stroną.
Mnie zreszta najbardziej na tym recitalu drażniła słaba aranżacja. Nikt nie
wymaga od niego by pisał, komponował i śpiewał.Janusz Radek ma głos zupełnie
zjawiskowy, do tego wielką ekspresję i wrodzony talent intrpretacyjny. Takie
gwiazdy zjawiają sie raz na dziesięc lat. Niestety, wydaje mu sie że może
śpiewać co chce bo potrafi śpiwać jak chce. Taki głos potrzebuje wielkich
tekstów i wielkiej muzyki, inaczej znajdzie sie na cmentarzu zmarnowanych
talentów.


Cytat:
Re: Po premierze "Domu za miastem" w Teatrze Pios

Autor: Gość: kwartecik
Data: 06.03.06, 17:24

Chwila chwila...czy ktoś się czepił????Czy ktoś podważa życzliwość???Nie oceniam
intencji autora...dla mnie Jego opinia jest troche bezpłciowa, niejednoznaczna,
ani na "tak" ani na "nie".Aczkolwiek pachnie troszeczke nieznajomością tematu a
tego żaden rzetelny dziennikarz dopuścić się nie może...no ale my nie o tym.
Nie zgodze się nijak z opinią: "Niestety wydaje mu się że może śpiewać co chce
bo potrafi spiewać jak chce.Taki głos potrzebuje wielkich tekstów i wielkiej
muzyki..."!Chciałabym zapytać co oznaczają pojęcia "wielki tekst" i "wielka
muzyka" bo nie rozumiem???Dla fanow Dody jej teksty to POEZJA, dla fanów
Wiśniewskiego JEGO MUZYKA do ŚWIĘTOŚĆ!Więc co mamy rozumieć po pojęciem
"WIELKI"?!Chyba nie ma miejsca w sieci gdzie nie pisząc o Radku nie
zaznaczyłybyśmy....pierwsze spostrzeżenia po pierwsyzm koncercie po
przeczytanych wywiadach:Ma Olbrzymią świadomość swojego talentu, posiadania
niezwykłego głosu...a jednocześnie(paradoksalnie!)jest w nim tyle pokory i
skromności.On potrafi śpiewać "jak chce". To chyba jeden z atutów ARTYSTY, że
nie pójdzie na kompromisy bo "konwencja", bo "trzeba", bo "tego wymaga ktoś
coś..".A może śpiewać co chce...bo to zdaje się świadomy ARTYSTA, który sam o
SOBIE DEYCDUJE!
Taki głos potrzebuje nie wkładania mu kajdanów a da sobie radę.Bo głos to nie
wszystko potrzeba mu jeszcze dobrego własciciela.O DUET- Radek i Jego Głos
jesteśmy najzupełniej spokojne!


[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Czw 0:03, 09 Mar 2006     Temat postu:


Wklejam program poniedziałkowego koncertu który odbył się w Auli Ossolineum oczywiście we Wrocławiu.
W rzeczywistości kolejność była zmieniona.

Cytat:
6 III 19.00 À LA FRANÇAISE - MUZYKA NA FLET I KLAWESYN

Jean-Marie Leclair (1697 - 1764)
Sonata e-moll nr 2 na flet i basso continuo z Quatrieme Livre de Sonates a Violon Seul avec la Basse Continue
[Andante Dolce - Allemanda (Allegro ma non troppo) - Sarabanda (Adagio) - Minuetto (Allegro non troppo)]

Pierre Danican Philidor (1681 - 1731)
Septieme Suitte h-moll z Deuxieme Oeuvre VI Suittes a II Flutes Traversieres Seules Avec VI autres Suittes Dessus et Basse
[Sarabande - Allemande - Gayment - Rondeau]

Francois Couperin (1668 - 1733)
Preludia z "L´art de toucher le Clavecin"

Jacques Hotteterre le Romain (1684 - 1762)
Deuxieme Suite z Premier Livre de Pieces pour la Flute-traversiere [Prelude - Allemande - Sarabande - Rondeau ]

Jean-Marie Leclair (1697 - 1764)
Sonata triowa D-dur na flet, viole da gamba i basso continuo z Livre Sonates pour le violon et pour la flute traversiere avec la Basse Continue
[Adagio - Allegro - Sarabanda - Allegro assai]

Jean-Philippe Rameau (1683 -1764)
"Pièce de Clavecin en Concert" nr 5
[La Forqueray - La Cupis - La Marais]

Karolina Zych flet traverso Urszula Danielewicz klawesyn Mikołaj Zgółka skrzypce Paweł Zalewski viola da gamba
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Czw 0:43, 09 Mar 2006     Temat postu:


Po poniedziałkowym koncercie gdy pracował zmysł słuchu przyszedł czas na wzrok.

"BĘDZIE GORĄCO"




Wybrałam się na wernisaż wystawy malarstwa Barbary Gębczak-Janas
Bardzo młoda malarka, potrafiąca świetnie wyłapać i oddać głębię portretowanych osób.
Kobiety na obrazach Barbary żyją, pożądają, są zimne i wyniosłe, pędza zabiegane do pracy lub ratują przyjaciółki ze szponów nałogu. W kilku wypadkach Barbara uzyskała niesamowity erotyzm malowanych kobiet. Artystka obrała trudny sposób malowania w którym pewność ręki jest podstawą na której buduje fascynujące obrazy.

Kobieta na płótnach Barbary jest dzisiejsza, pewna siebie, drapieżna, czasem lalkowata i bezmyślna, właśnie taka jak w rzeczywistości są dzisiejsze młode kobiety.




Cytat:
BĘDZIE GORĄCO
wernisaż: 08 III, Środa 18:00

Barbara Gębczak-Janas „Będzie gorąco”. BWA Wrocław – Galerie Sztuki Współczesnej. 8 marca – 26 marca 2006.

Malarka Barbara Gębczak –Janas na stronie internetowej, ku mojemu szczeremu zdziwieniu, tak określa genezę powstania swoich obrazów: „Moje prace biorą swój początek w prawdziwym świecie. Inspirują mnie konkretne zdarzenia, sytuacje, które rzeczywiście się wydarzyły i których jestem świadkiem”. Trudno jest mi się zgodzić z takim stwierdzeniem, chociaż chciałbym, żeby to była prawda. Żylibyśmy wtedy w innym, cudownym świecie. Świecie świetlistych kolorów, zatrzymanych w ruchu postaci, w poklatkowym raju, w którym wszystko jest jakby lepsze, a każdy, najdrobniejszy gest ma duże, czasem jednak dość tajemnicze znaczenie. Ale tak nie jest. To co mnie tak naprawdę fascynuje i pociąga w jej pracach to całkowity brak w nich związków ze światem realnym, takim jakim go znamy na co dzień. Są one jakby z innej, lepszej rzeczywistości. Wrażenie tej nierealności potęguje fakt, że malowane są z monitora czy też ze zdjęcia cyfrowego, a nie są obrazem natury obserwowanej bezpośrednio. Przekazują one wiernie chłód tego medium. Wręcz świecą pięknym i magicznym światłem wewnętrznym, takim jakim świeci nasz najbliższy przyjaciel – telewizor.
Mają one w sobie ten romantyzm, pomimo pokazywania całkiem współczesnych treści, jakie miał ekran w dawnym kinie z początków jego rozwoju. Widz czuje się jak w ciasnej, niedogrzanej salce, wypełnionej tłumem ludzi, którzy z rozdziawionymi ustami oglądają piękne panie i panów, w krainach, gdzie rosną palmy i pędzą lśniące samochody. Nawet jeżeli maluje nasze polskie wybrzeże, to jest ono zamknięte w nostalgicznej, wyidealizowanej fotografii, która jest piękniejsza niż ono samo. Obrazy te są dowodem na wyższość marzeń nad szarością codzienności, dowodem, że gdzieś tam daleko współczesny Rudolf Valentino dalej uwodzi współczesną Apolonię Chałupiec. Te obrazy dowodzą po prostu, że jest coś więcej i że warto i że gdy przymkniemy oczy nie zobaczymy jakiegoś strasznego horroru, lecz coś naprawdę chwytającego za serce. (Paweł Jarodzki)

[link widoczny dla zalogowanych]



http://cojestgrane.pl/ww,,,2006,3,0,0,/katalog/dolnoslaskie/WROCLAW/galerie/awangarda_bwa/W-1405-5130-6435,index.html
Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Sob 1:57, 11 Mar 2006     Temat postu:


Przed kilkoma godzinami byłam na Hip-hopowym Projekcie Teatralnym "12 Ławek"

którego premiera miała miejsce 5 lutego na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni.
To jest porywający obraz młodego pokolenia.
Nie przepadam za kulturą Hip-Hopu ale przedstawieniem jestem zachwycona i uważam, że owacja na stojąco była jak najbardziej zasłużona.
Bwiłam się świetnie.




Cytat:
10 marca we Wrocławiu w ramch Przegladu Piosenki Aktorskiej zostanie pokazany Hip-hopowy Projekt Teatralny 12 Ławek.

12 Ławek to eksperyment, ale również widowisko wpisujące się w ramy przedstawienia teatralnego. Wykorzystano w nim środki pochodzące z kultury hiphopowej i szeroko rozumianej sztuki ulicznej.
12 Ławek to autorski spektakl wyreżyserowany przez Jarosława Stańka, pierwszego Mistrza Polski breakdance i realizatora wielu teatralnych hitów (Hair, Jesus Christ Superstar, Kombinat, Opentaniec).
Tematyka spektaklu koncentruje się wokół dwunastu różnych tematów, ważnych dla młodego pokolenia.
Zespół tworzy trzydziestu tancerzy i tancerek ulicznych o nieprzeciętnych umiejętnościach panowania nad swoim ciałem (breakdance, capoeira, street jazz, funky) oraz dziesięciu muzyków, wokalistów i DJ'ów znanych w środowisku hiphopowym. Wszyscy współtwórcy to indywidualiści wybrani z różnych środowisk podczas castingów w całej Polsce.
W opinii dziennikarzy projekt 12 Ławek jest dziś tym, czym dla poprzedniej generacji był musical Metro Józefowicza i Stokłosy ("Rzeczpospolita").

Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Pią 7:42, 17 Mar 2006     Temat postu:


"Odyseja Underground" nurt off na 27. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej w Kalamburze 16.03.2006r.

Wpadłam jak zwykle na ostatnia sekundę, biletów nie było, na widowni tłok, wszystkie miejsca zajęte ale była ogromna życzliwość, dzięki której mimo wszystko pozwolono mi obejrzeć spektakl.
Niezwykła sytuacja, ogromna ilość widzów więc jedynym miejscem do siadania są schody. Tak - siedziałam na schodach i to było fantastyczne. Podróż człowieka gubiącego się w swoim czasie i życiu, odbierana z pozycji siedzącego na schodach niesamowite przezycie. Przez pierwszą część spektaklu z pozycji schodów mocniej odbierałam to co działo się na scenie. Gdy aktorzy przeciskając się między nami docierali w pobliże sceny by wejść na nią od strony widowni jeszcze bardziej podróżowałam w głąb siebie. Zwykłe miejsce na które przeniosłam się w pewnym momencie pozbawiło mnie magiczności odbioru.
Na dworze padał deszcz i na scenie również był obecny. W trakcie tej wycieczki nie świeciło słońce.
Fantastyczne przedstawienie.
Owacja była jak najbardziej zasłużona.


Cytat:

Odyseja Underground
Odyseja to podróż, przemierzanie przestrzeni, ale i penetrowanie swojego wnętrza, zbieranie doświadczeń, próba zrozumienia własnych pragnień. Underground to podziemny świat, wypełniony prawdą i szczerością, zamieszkiwany przez ludzi, którzy zgubili drogę ("rain dog') i wędrują w deszczu w poszukiwaniu tego, co najważniejsze. Spektakl jest historią o miłości i wierności - inspirowaną "Odyseją" Homera oraz poetyckimi tekstami Toma Waitsa.
Produkcja - Zespół Animatorów "Akademia Wyobraźni" i Niezależna Manufaktura Taneczna
Reżyseria i tłumaczenie tekstów Toma Waitsa - Paweł Pawlik
Dialogi - Tomasz Man
Choreografia - Ewa Staroń
Kierownictwo muzyczne - Piotr Michałowski
Projekcje multimedialne - Alicja Pietrucka
Scenografia - Piotr Kochanowski, Paweł Pawlik, Alicja Pietrucka
Występują - Ewa Jakimów, Katarzyna Kiełbasa, Magdalena Młodzianowska, Barbara Pawlic, Alicja Pietrucka, Joanna Potkowska, Anna Radomska, Ewa Staroń, Barbara Urbaniak, Ewa Wiśniewska, Rebeka Zając, Paweł Baranowski, Dawid Maciński, Piotr Michałowski, Paweł Pawlik, Tomasz Widliński

Kalambur
Wrocław, 16 marca, godz. 17.00

Zobacz profil autora
Senanta
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z marzeń

PostWysłany: Pią 20:55, 31 Mar 2006     Temat postu:


Dzisiaj zdecydowałam się na odwiedzenie wystawy fotograficznej Tomasza Domańskiego „Zona 6” w Browarze „Mieszczańskim” przy ul. Hubskiej 44. we Wrocławiu.
Dwa słowa o miejscu.
Powstaje miejsce magiczne w którym w dziewiętnastowiecznych budynkach dawnego Browaru znajduje się duża ilość pracowni artystycznych. Przyznaję, przyzwyczajona do tradycyjnych miejsc obcowania ze sztuką na to miejsce nie zwracałam uwagi., teraz biję się w piersi i obiecuję poprawę. Obiekty bardzo blisko Dworca Głównego a więc w centrum Wrocławia w obecnej formie mają już niesamowity klimat. Wymarzone miejsce do tworzenia.
Wracając do powodu mojej wizyty w magicznym miejscu. Surowy budynek murowany z cegły wewnątrz jedno pomieszczenie w którym kratach płotów zawieszono zdjęcia osób zamkniętych w Zakładach Psychiatrycznych.
Portrety osób w szpitalnych piżamach z wyrytymi na twarzach przeżyciami, mających za plecami okratowane okna .......
Spotęgowałam wrażenie fotografii obserwując je przez kratownice wiszące w powietrzu.
Niezwykła sytuacja uwiecznionych ludzi, niecodzienność wiszących płotów.
Kraty odgradzające ale przecież dostępne z każdej strony.
Czarno – szaro - białe fotografie w surowym wnętrzu wywarły na mnie silne wrażenie.

Cytat:


Wystawa zdjęć Tomasza Domańskiego w Browarze Mieszczańskim


rozmawiała Agata Saraczyńska 30-03-2006

Przejmujące portrety osób chorych psychicznie składają się na wystawę otwieraną w piątek w Browarze Mieszczańskim

Autorem zdjęć jest Tomasz Domański - rzeźbiarz, którego wrocławianie mogą pamiętać choćby z akcji plenerowej w Rynku, w której topnienie bryły lodu przywalonej kamiennym głazem odmierzało upływ czasu. Tym razem zobaczymy jego fotografie wykonane w 1983 roku w szpitalu psychiatrycznym. "Zona 6" - to cykl kilkunastu wielkoformatowych, czarno-białych fotografii, w których ze świetlistego tła wydobywają się postacie o dramatycznych rysach twarzy.

Agata Saraczyńska: Jak doszło do sesji zdjęciowej w szpitalu psychiatrycznym?

Tomasz Domański: To wynik okoliczności. W stanie wojennym dostałem trzyletni wyrok za kolportaż ulotek i po roku uzyskałem przerwę w odsiadywaniu kary. By ponownie nie trafić do więzienia, udało mi się dostać na oddział psychiatryczny na Kraszewskiego z rozpoznaniem depresji reaktywnej.

Zdjęcia robiłeś jako pensjonariusz?

Tak, fotografowałem kolegów, z którymi trwałem w izolacji. Mieli różne rozpoznania i różne historie. Od głęboko upośledzonych, przez takich, którzy uciekali przed wojskiem, po osoby na odwyku. Wszyscy cierpieliśmy na swój sposób i to właśnie chciałem uchwycić. Moi koledzy...

Koledzy?

Tak, koledzy, bo staliśmy się sobie bliscy. Zgadzali się oni na zdjęcia, a ja widziałem, że na ich twarzach wypisane są lęki, dramat choroby, nieprzystosowania, odrzucenia. Po latach postanowiłem oddać im hołd, pokazać, że byli, i są, osobami czującymi, wrażliwymi. Takimi jak my wszyscy, i że nie wolno ich traktować jedynie w kategorii odczłowieczonej jednostki chorobowej.

Dlaczego akurat teraz zdecydowałeś się zaprezentować te portrety?

Odczekałem niemal ćwierć wieku, by czas złagodził bezpośredniość odbioru. Byłem chłopcem, i ta młodość pozwoliła mi przetrwać traumę zniewolenia, lecz także obecność, czasem agresywną, moich kolegów z oddziału. Fotografowanie dawało mi dodatkową szansę na psychiczną ucieczkę z tej opresji. Już wtedy celowo robiłem zdjęcia tak, by odbiór nie koncentrował się na rozpoznawaniu modeli, lecz na odczytywaniu dramatyzmu choroby. Przecież te stany są wpisane w nasze człowieczeństwo i trzeba na nie po ludzku spojrzeć. Chciałem tę wystawę zrobić w szpitalu, lecz lekarze obawiali się konfrontacji dramatyzmu sztuki i odczuć pacjentów.

Ale przecież chcesz szokować.

Nie, nie chcę szokować, chcę tylko pokazać zdrowym problemy ludzi chorych psychicznie. Pomóc im może nie tylko farmakologia, ale też uzdrawiające relacje międzyludzkie.

Czy robiąc zdjęcia, myślałeś, że tworzysz?

Najpierw dokumentowałem, ale też widziałem w tym artystyczną siłę. Teraz chciałem pokazać klimat zaaranżowany światłem, kompozycją. Chciałem stworzyć przejmujące obrazy, by moje przesłanie dotarło do każdego. Chorzy to ludzie tacy jak my i izolacja nie może być jedyna metodą ich leczenia. Nie można ich jedynie spychać na margines. Trzeba próbować ich zrozumieć, i po to przygotowałem ten pokaz.

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)


 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach